Rozpoczęta 14 lat temu współpraca partnerska pomiędzy powiatem działdowski i powiatem Hersfeld – Rotenburg (powiat o powierzchni dwukrotnie większej od powiatu działdowskiego i dwukrotnie większej liczbie ludności, położony w Hesji w zachodniej części Niemiec ze stolicą w Wiesbaden) polega w głównej mierze na prezentacji i porównaniu metod i sposobów zarządzania i organizacji w kluczowych dla funkcjonowania samorządów lokalnych sferach takich jak: bezpieczeństwo publiczne, opieka społeczna, opieka medyczna, edukacja, działalność organizacji pozarządowych i wielu innych.
W tym roku na zaproszenie starosty powiatu Hersfeld – Rotenburg dr. Karla Ernsta Schmidta w dniach od 1 do 4 czerwca 2015 r. ośmiu przedstawicieli Powiatu Działdowskiego reprezentujących środowiska oświatowe i samorządowe uczestniczyło w wizycie studyjnej poświęconej zagadnieniom organizacji szkolnictwa zawodowego w Niemczech. Delegacja, w skład której wchodzili: dyrektorzy szkół średnich w powiecie działdowskim – Magdalena Kamińska, Dariusz Chełmiński, Andrzej Piątkowski, przewodnicząca rady powiatu – Magdalena Anczykowska, starosta działdowski – Marian Janicki, wicestarosta – Marian Brandt, naczelnik wydziału oświaty, kultury zdrowia i sportu – Leon Żujewski i inspektor wydziału rozwoju gospodarczego, funduszy europejskich i promocji – Piotr Utrata, uczestniczyła w spotkaniach z dyrektorami największego zespołu szkół zawodowych w Bebrze, tj. w Berufliches Gymnasium i Berufliche Schulen (które można by porównać do niegdysiejszych wieloprofilowych szkół zawodowych w Polsce), z rektorem Politechniki Mittelhessen w Bad Hersfeld, a na zakończenie cyklu z właścicielami firmy Mundinger Engineering współpracującymi w zakresie rekrutacji przyszłych pracowników z Politechniką Mittelhessen i odbywającymi praktyki zawodowe w tej firmie studentami tejże politechniki.
Kształcenie w ww. szkołach może obejmować edukację zawodową dwu- i trzyletnią, którą można kontynuować przez kolejne dwa lata, uzyskując świadectwo dojrzałości, odpowiednik matury w Polsce, co pozwala na przystąpienie do podjęcia studiów wyższych. System ten funkcjonuje w oparciu o ustanowione w tym zakresie przepisy od 1969 r. i jest sukcesywnie udoskonalany. To, co w sposób zasadniczy różni nasze systemy kształcenia, to podejście do edukacji zawodowej na poziomie średnim i wyższym. Młodzież po ukończeniu szkół podstawowych, w zależności od preferencji indywidualnych uczniów i w oparciu o wymagane wyniki ocen końcowych w wybranych przedmiotach (różnych przy wyborze różnych przyszłych zawodów), ma możliwość rozpoczęcia edukacji, która może trwać 2, 3 lub więcej lat, aż do ukończenia szkół wyższych. Pamiętamy, że podobna organizacja szkół zawodowych funkcjonowała w Polsce jeszcze do niedawna. Na szczególną uwagę zasługuje sposób współpracy środowisk oświatowych z izbami przemysłowymi, handlowymi i przedsiębiorcami. W celu ukierunkowania drogi edukacyjnej młodzieży, szkoły, współpracując z przedsiębiorcami, zapewniają miejsca praktyk zawodowych w konkretnych firmach. W przybliżeniu, około połowy czasu przeznaczonego w tygodniu na edukację uczniowie spędzają na praktykach zawodowych. Podobnie wygląda sytuacja w zawodowych szkołach wyższych. Za cały okres kształcenia praktycznej nauki zawodu uczniowie otrzymują wynagrodzenie, mające charakter stypendiów fundowanych i wypłacanych przez pracodawców, ale uczniowie korzystający z takiej formy edukacji zobowiązani są do pracy u określonego pracodawcy przez okres trzech lat od zakończenia kształcenia. Nikogo to nie razi, a wręcz przeciwnie, sami uczniowie i studenci podkreślali, że daje im to większą pewność na uzyskanie stabilności życiowej i zawodowej w przyszłości i własne pieniądze. Skutkiem takich rozwiązań jest wyszkolenie i przygotowanie do konkretnego zawodu uczniów, którzy po ukończeniu szkoły są gotowi do pracy w zawodzie. Zarówno przedsiębiorcy, nauczyciele jak i sami uczniowie są zadowoleni z takiego organizowania działań przygotowujących do podjęcia pracy zawodowej. Łatwo to zrozumieć, ponieważ czas poświęcony na edukację jest wykorzystany optymalnie i w wyniku zakończenia takiego cyklu edukacyjnego kształci się ludzi do konkretnych zadań zawodowych, które wynikają z aktualnych potrzeb rynku, a zindywidualizowanie kształcenia uczniów skutkuje pewnością uzyskania pracy po zakończeniu kształcenia. Przedsiębiorcom z kolei gwarantuje pozyskiwanie pracowników przygotowanych do pracy w ich przedsiębiorstwach na konkretnych stanowiskach bez ponoszenia kosztów na szkolenie po zakończeniu przez młodych ludzi edukacji. Przedsiębiorcy wypowiadali się o tym systemie bardzo pozytywnie. Ponoszenie przez nich kosztów szkolenia uczniów uważają za rzecz oczywistą i opłacalną dlatego, że koszty stypendiów fundowanych są niewspółmiernie niższe od kosztów zatrudnienia i przeszkolenia przyjmowanych do pracy osób dorosłych bez wcześniejszego poznania konkretnego zakładu i stanowiska pracy. Przedsiębiorcy w swoich wypowiedziach podkreślali oczywiste korzyści płynące z takiego systemu edukacji zawodowej oraz wykazywali duże zrozumienie dla potrzeb finansowych szkół, które przecież przygotowują pracowników nie dla siebie a dla rynku niemieckiego co przenosząc na grunt lokalny skutkuje zabezpieczeniem potrzeb rodzimych zakładów pracy. Pamiętamy czasy, kiedy w Polsce stosowaliśmy podobne rozwiązania, gdzie rzemieślnicy, zakłady opieki zdrowotnej i przedsiębiorcy przyjmowali na praktyki zawodowe młodych ludzi.
Wybory nastolatków, jeżeli chodzi o wybór zawodu, bywają nie zawsze trafione. Prowadzenie praktyk zawodowych już dla piętnastolatków daje również szanse na zweryfikowanie przez samych uczniów trafności wybranych przez nich przyszłych zawodów. Sami wiemy jak ważne jest by w życiu zawodowym zajmować się dziedzinami, które są w polu indywidualnych zainteresowań każdego z nas. Dobrze jest, gdy mamy możliwość wykonywania pracy w swoim zawodzie i dziedzinie, którą rozumiemy i lubimy. W naszej obecnej polskiej rzeczywistości wielu młodych ludzi nie ma takich możliwości. Wygląda to trochę jak loteria. Szczególnie jest to widoczne w małych miejscowościach, gdzie przy utrzymującym się dużym poziomie bezrobocia najważniejsze jest by prace mieć bez względu na to jaka by nie była. Wszyscy chyba czujemy podobnie. Nie o to chodzi, by kształcić rzesze bezrobotnych „magistrów”, którzy jakże często swoje pierwsze praktyki zawodowe odbywają, wykonując nieprzystające do ich wykształcenia prace w garkuchniach restauracji krajów zachodnioeuropejskich. Zastanawiając się nad problemem czasami, dochodzę do wniosku, że łatwiej w Polsce uzyskać obecnie tytuł magistra niż porządne wykształcenie zawodowe z umiejętnością jego wykonywania.
Obecni na wszystkich spotkaniach dyrektorzy naszych szkół z uznaniem i nutką zazdrości przyglądali się prezentowanym rozwiązaniom niemieckiej edukacji, tym bardziej, że system szkolnictwa zawodowego w Polsce funkcjonował niegdyś podobnie. A obecnie, by odbudować potencjał szkół zawodowych, należałoby przeprowadzić gruntowne przemodelowanie. Ale skoro kiedyś już tak funkcjonował nasz system szkolnictwa zawodowego, można by powiedzieć nic nie stoi na przeszkodzie, by go zrekonstruować, pamiętając, że nie wszystkie zmiany zawsze są dobre. Problem jest bardzo poważny i powinien być rozważany w skali nie tylko gmin i powiatów ale również w skali kraju.
Jako ciekawostkę z naszego ostatniego pobytu chciałbym przedstawić niecodzienne wydarzenie jakie miało miejsce w czasie tej wizyty. Otóż na indywidualne zaproszenie starosty dr. K. E. Schmidta starosta działdowski Marian Janicki miał przyjemność uczestniczyć w obradach parlamentu Hesji (Kraju Związkowego Niemiec). Tematem przewodnim był problem przyjmowania i utrzymywania uchodźców w Hesji. Obrady były bardzo burzliwe jak w polskim parlamencie przed wyborami a i problem kłopotliwy i niezwykle drogi. Na szczęście dla nas problem niespotykany w Polsce w takiej skali. Liczba uchodźców głównie z Kosowa, Albanii i krajów afrykański rośnie w zastraszającym tempie, a w ślad za tym koszty ich utrzymania. W 2013 r. tylko na podstawowe koszty związane z zakwaterowaniem i wyżywieniem uchodźców wydano w samej Hesji 40 mln euro. O skali problemu świadczyć może fakt, że rosnąca fala uchodźców spowodowała w 2014 r. konieczność zwiększenia wydatków na ten cel do 400 mln euro. W tym momencie szwy budżetów gminnych, powiatowych i federalnych nawet tak bogatego państwa jak Niemcy, puszczają. Każdy kraj ma swoje problemy. Niemniej jednak ciekawostką było oficjalne bezpośrednie przywitanie starosty działdowskiego przez premiera Hesji i skierowanie do niego jako do reprezentanta Polski słów uznania i gratulacji za uzyskanie efektów, jakie osiągnęliśmy w ostatnich 25 latach, w szczególności po 2004 r. Ale to co było najważniejsze, w jego przemówieniu, z podkreśleniem, iż jest to ocena z perspektywy Niemiec, to najwyższa ocena dla Polski jako kraju, który pomimo posiadania wciąż wielu jeszcze trudności i nierozwiązanych problemów społecznych wyróżnia się jako lider na tle pozostałych przyłączonych do Unii Europejskiej krajów Europy Środkowej i Wschodniej.